czwartek, 3 lipca 2014

NOWY BLOG


Jak widzicie pisze jedynie opowiadania dość smutne i nie jak inne. Ale mam nadzieję, że to pomoże wam zrozumieć osoby potrzebujące pomocy psychicznej. Widzimy się tam kochani!

Epilog

     Siedziała z Neyem przy łóżku Weroniki, która wybudzała się ze śpiączki. Poród był tak ciężki, że musieli wykonać cesarskie cięcie. Oscar właśnie był w samolocie do Hiszpanii. Tak, Weronika wyprowadziła się do Hiszpanii razem z Natalią. Mieszkały we dwie, Natalia grała w piłkę i była uważana za jedną z najlepszych piłkarek w historii. Wygrała z uzależnieniem, chociaż nigdy nie wiedziała czy do tego nie powróci. Przytulała się do swojego chłopaka, z którym jest już dziewięć miesięcy. Było im razem jak w niebie. Planowali razem zamieszkać, ale to dopiero wtedy, kiedy Oscar przeprowadzi się do Hiszpanii,aby grać razem z Neyem w Barcelonie. Weronika próbuję na nowo zaufać swojemu narzeczonemu, chociaż czasem im to nie wychodzi. Urodziła zdrową dziewczynkę, którą nazwała Lena.Dalej przyjaźni się z Davidem i planuję wrócić do kariery piłkarskiej. 
- Jest wspaniale.- powiedział, trzymając swoją dziewczynę na kolanach. 
- Bo jesteś przy mnie.
- A to takie dziwne?
- Myślałam kiedyś, że nie znajdę miłości.
- Dlaczego?
- Bo kto mógłby pokochać dziewczynę z bliznami...


To już koniec historii Neymara i Natalia oraz Oscara i Weroniki. Epilog nie powala, ale to dlatego, że bardzo chcę zacząć pisać nowego bloga, o którym poinformuję w kolejnym poście. Dziękuję wszystkim którzy to czytali. Nie rozsyłałam nikomu blogga ani nie prosiłam o komentarza bo to bez sensu. Dlaczego pisałam akurat o samookaleczniu? Proste. Sama kiedyś to robiłam. Jednak nie udało mi się jeszcze porzucić uzależnienia, jak udało się to Natalii, mojej odpowiedniczce w opowiadaniu. Staram się jednak zwalczyć tą chorobę. Trzymajcie kciuki, aby udało mi się to w przyszłości. Tyle ode mnie na dzisiaj. Spotkamy się już niedługo. Kocham was, anio

sobota, 28 czerwca 2014

07. Oddech Cię boli, jakbyś w krtani miał nóż.

      Weronika z Davidem siedzieli u niej w pokoju i dyskutowali o niemalże wszystkim. Lubili rozmawiać ze sobą, mieli do siebie zaufanie. Tak zaczęła się ich piękna przyjaźń. Mimo tego, co zrobił jej Oscar, wciąż się z nim zadawał. Grają w jednej reprezentacji i znają się od zawsze, więc nie chciał niczego zmieniać. Denerwowała go postawa kolegi, ale to jest ich życie i nie chciał się w nie wtrącać.
- Jak to będzie chłopczyk to nazwij go Leo.- powiedział, kiedy rozmawiali o jej dziecku. 
- Dlaczego Leo?
- No bo jak ma być piłkarzem to przynajmniej niech będzie najlepszy.- mówił to takim tonem, jakby to było przecież oczywiste. 
- Nie lubię Barcelony, wolę Atletico.- wzruszyła ramionami i dalej przeglądała swoje ciuchy. Przeglądała z Davidem swoje ubrania i te w których już nie chodzi wyrzucała. 
- ŻE JAK?!- spojrzał się na nią jak na idiotkę i wstał z łóżka. Jak można nie lubić najlepszego klubu świata? Nie mieściło mu się to w głowię. Chociaż na chwilę obecną najlepszy jest Bayern. Barca wróci na tron i zdobędzie potrójną koronę w następnym sezonie.
- Normalnie, za bardzo gwiazdorzą i sądzą, że są najlepsi. Pokazali w tym sezonie jacy są najlepsi.- prychnęła, nie patrząc na obrońcę. David usiadł zamyślony na łóżku.
- No bo ja tam będę grał.- powiedział cicho.
- No to polubię Barcę, ale nie obiecuję, że będę za nią szalała.- uśmiechnęła się do niego promiennie, a on odwzajemnił gest.
- Ciebie też zastanawia co robi Neymar z Natalią?
- Pewnie dalej udają, że pomiędzy nimi nic nie ma.- wzruszyła ramionami i zamknęła szafę. Wyrzuciła jedynie jeden worek na śmieci. Ma dużo ubrać, nie mieściły się już w szafie dlatego postanowiła zrobić rewizję. 
- Nie rozumiem ich, zachowują się jak najlepsza para ale sami przed sobą boją się tego przyznać.- westchnął.- Jeszcze gorzej niż Ty z Oscarem.
- Dzięki, że mi przypomniałeś o miesiącu który zmarnowałam dla tego tępego dupka.
- Oj Wera, przecież wiesz że nie chcę żebyś się smuciła. Idziemy na lody?
- Idziemy, ale najpierw wynieś ten worek bo sama nie dam rady.- uśmiechnęła się do niego cwanie, a ten jedynie przekręcił oczami i zabrał się za znoszenie worka do śmieci. Weronika wzięła torebkę, przeczesała włosy i wyszła zaraz za piłkarzem, żegnając się z rodzicami swojej przyjaciółki. Cieszyła się, że spędzi dzień z swoim przyjacielem, a nie na płaczu i wspominaniu tego co było kiedyś. W sumie i tak to zrobi, w nocy. Prawie nie spała, tak bardzo przeżywała to co ją spotkało. Bała się, że nie zaufa już nigdy żadnemu mężczyźnie. Wszystko przez jednego piłkarza reprezentacji Brazylii. 

     W tym samym czasie Natalia z Neyem leżeli obok siebie i oglądali po kolei to co leciało w telewizji. Piłkarz czuł się błogo spełniony, kiedy dziewczyna była przytulona do jego klatki piersiowej, a on jedną ręką obejmował ją w pasie, a drugą bawił się jej długimi blond loczkami. Uwielbiał jej włosy, dzięki nim wyglądała jak prawdziwy aniołek. Dla niego jest idealnym aniołkiem. Nie musiała umieć grać w piłkę, albo być niesamowita we wszystkim co robiła. Wystarczało to, że jest idealna dla niego tym jaka jest. 
- Jak się czujesz?- pytał ją co jakiś czas, martwiąc się o jej zdrowie i samopoczucie. Nie chciał, żeby ją coś bolało. Nie chciał, żeby była smutna. Bardzo pragnął jej szczęścia. 
- Fatalnie.
- Pod jakim względem?
- Pod każdym względem.- powiedziała i usiadła. Patrzyła cały czas na swoje ręce. Nie mogła zapomnieć o tym co ją spotkało. Dla niej to osobiste upokorzenie i tragedia. Pamiętała, jak szarpała się, jak chciała uciec, jak próbowała się bronić ale jej się nie udało. Była zbyt delikatna. 
- Skarbie proszę...- odwrócił jej twarz w swoją stronę. A ona patrzyła na niego ze łzami w oczach. Tego nie chciał, nie chciał żeby płakała. Spanikował, nie wiedział co zrobić, nie chciał dopuścić, żeby jego aniołek płakał. Położył ją i nachylił się nad nią, utrzymując na rękach po obu stronach jej głowy. Pocałował ją w czoło, tak jak w szpitalu. Potem w policzek i linię żuchwy. Robił to delikatnie, nie chcąc jej wystraszyć. Oparł się na łokciach i podniósl głowę, patrząc w jej oczy. Rękami bawił się jej włosami. Spojrzała się na niego nie wiedząc co zrobi, a on dokładnie widział, że się bała. Tak, bała się. A nie chciał tego.
- Ufasz mi?- spytał cichym głosem, patrząc się prosto w jej oczy.
- Ufam.- odpowiedziała po chwili. Uśmiechnął się do niej czule i pochylił. Pocałował ją lekko w jeden kącik ust, następnie w drugi, by za chwilę złączyć usta w czułym pocałunku. Tego pragnął od chwili gdy ją poznał. Chciał zasmakować jej ust, poczuć się z nią niebywale blisko.
Uśmiechnął się czując, że dziewczyna odwzajemnia pocałunek. Uwielbiał ją. Cholernie ją uwielbiał. A to tylko utwierdziło go w przekonaniu, że ją... że ją kocha. Nigdy nie czuł się tak szczęśliwy jak w tym momencie. Niechętnie odsunął się od niej.
- Pozwól mi się sobą zająć.- szepnął.
     Natalia nie wiedziała co ma zrobić, a tym bardziej powiedzieć. Zależało jej na nim i chciała mu ufać bezgranicznie, ale nie mogła. Miała serce dla mężczyzn raz i wystarczy. Jednak to co do niego czuła było zbyt silne, by się temu oprzeć. Uśmiechnęła się jedynie do niego. Piłkarz odebrał to jako zgodę i ponownie złączył ich usta w czułym pocałunku. Czując, jak dziewczyna jego marzeń odwzajemnia pocałunki, uśmiechnął się i oderwał od niej. 
- Jesteś moim wszystkim.- mruknął do jej ucha. Usiadł, pomagając usiąść również jej. Ponownie usiadł za nią i przytulił się do jej pleców, opierając swoje o zimną ścianę.- Jutro finał, a ja czuję się jakbym wygrał wszystko.
- No właśnie, nie powinieneś być na treningach?
- Nie, dzisiaj nie mamy. Zawsze przed finałem odpoczywamy i przygotowujemy się na niego bardziej psychicznie niż fizycznie. Mnie już nic nie martwi, więc będę w pełni sił.- splótł palce ich dłoni i ułożył głowę na jej ramieniu, by móc chociaż w mniejszym stopniu patrzeć na jej twarz. Pierwszy raz od jakiegoś czasu czuł się spełniony. 
- Nie chcę żebyś się mną martwił, skup się tylko na meczu. 
- Zawsze będę się o Ciebie martwić. Jak byłaś w śpiączce to trener ściągał mnie po pierwszej połowie bo byłem bezużyteczny na boisku. 
- To przeze mnie...
- Nie, nie wiesz nawet jak się cieszę, że poznałem kogoś takiego jak Ty. Dzięki Tobie mój świat stał się lepszy. Nigdy nie byłem tak zakochany jak teraz. Nigdy nie czułem do żadnej dziewczyny tego co czuję do Ciebie. Jesteś wyjątkowa.- powiedział, a na jej twarz wpełznął błogi uśmiech. Musiała przyznać, że dawno nie słyszała takich słów w stosunku do siebie.- Przyjdziesz jutro na mój mecz? Z Weroniką? Jeśli oczywiście będziesz miała siłę.
- Przyjdę, ale wstyd mi się przyznać... Nie kontaktowałam parę dni. Z kim gracie?- uśmiechnęła się nieśmiało. Neymar zaśmiał się pod nosem i pokręcił rozbawiony głową.
- Kochanie to żaden wstyd, spałaś sobie. Z Portugalią.
- Poznam Ronaldo?
- Przecież Ty jesteś za Barcą.
- Ale uwielbiam jego grę. Co nie znaczy, że Messiego mniej. Uwielbiam ich tak samo. 
- Pewnie poznasz. Ale jutro masz po meczu cały czas być obok mnie, okej?
- No okej, ale czemu?- zdziwiła się.
- Bo będę zazdrosny.- zrobił obrażoną minę i patrzył przed siebie. Dziewczyna zaśmiała się cicho i odwróciła głowę w jego stronę. 
 - Jesteś zazdrosny o każdego?
- No proszę Cię, jesteś taka śliczna, że nie chcesz wiedzieć co chłopaki mówili o Tobie w szatni, i nie proś żebym Ci powiedział bo Ci nie powiem, ale aż się we mnie gotowało.- uprzedził ją, zanim zdążyła poprosić. W tamtej chwili zupełnie zapomniała o tym co się stało i napawała się obecnością swojego...chłopaka. Jak to dziwnie brzmi. 
     Odwróciła się do niego przodem i przytuliła mocno, oplatając go nogami w pasie. Chłopak uśmiechał się, nie mógł tego opanować. Promieniował szczęściem na wszystkie strony. Głaskał ją po plecach i po włosach, chcąc pokazać jakoś jak bardzo ją kocha. Jednak tego nie można było pokazać. To było zbyt silne uczucie, aby je opisać. 
- Zaraz będę musiał jechać- powiedział smutno, a ona spojrzała na niego z innym wyrazem twarzy.
- Czemu?
- Obiecałem Daviemu że kupię mu piłkę.
- A no to jedź.- rozweseliła się. Jeśli chodziło o syna Neya, nie miała żadnych pretensji ani nic do gadania, sama uważała że to on powinien być na pierwszy miejscu. 
- Nie jesteś zła?
- Proszę Cię, to Twój synek, powinieneś spędzać z nim dużo czasu i nie powinnam nawet być za to na Ciebie zła. Rozumiem to.- uśmiechnęła się, a jemu serce się roztopiło. Była rzeczywistym aniołem. 
- Zobaczymy się jutro na meczu, dobrze? 
     Pokiwała głową i odsunęła się lekko, aby zrobić mu miejsce do wstania. 
- Będę tęsknić.- przejechał palcem po jej twarzy.- Bardzo.
- Zobaczymy się przecież już jutro.
- Ale ja tęsknie w każdej sekundzie gdy nie ma Cię przy mnie.
     Spojrzała na niego wzruszona. Nigdy nie pomyślałaby, że spotka ją takie szczęście jak w tej chwili. Nie myślała już o tym co jej się przydarzyło, ale o tym jak wspaniale jest być z tak wrażliwym i uczuciowym mężczyzną. 
- Jesteś...cudowny. 
- A Ty idealna.- pocałował ją w czoło.- Nie umiem się z Tobą żegnać.
- A niedługo na długo będziesz musiał to zrobić.- posmutniała, przypominając sobie gdzie mieszka ona, a gdzie on.
- Skarbie porozmawiamy o tym po Mundialu, ja coś wymyślę. 
- No dobrze, idź już bo się spóźnisz.
     Pocałował ją czule na odchodne i wyszedł z pokoju. Zmęczona Natalia niemalże od razu zasnęła. Dużo spała od czasu "wypadku". 


     Finał. 

     Weronika siedziała w pokoju z Natalią, która nie mogła zdecydować się w co się ubrać. Dawno nie wychodziła z domu, więc jeszcze nie miała dużo siły, a siniaki na szyi były bardzo widoczne, na jej bladej jak papier skórze. 
- Wyglądam strasznie, może lepiej obejrzę w telewizji.- przeglądała się w lustrze.
- Nie, nie ma takiej opcji. Wybieraj coś i idziemy bo się spóźnimy. Poza tym sprawiłabyś Neyowi tym przykrość. To w końcu finał. 
- Nie wiem czym ukryć te siniaki.
- Niczym. Bo po co... I tak media o tym trąbią, więc... O jezu przepraszam, nie powinnam Ci czegoś takiego mówić.- podeszła do niej szybko i przytuliła.- Nie umiem się opanować, wybacz.- jęknęła. Nie chciała sprawić przyjaciółce tym przykrości, ale czasami palnęła coś od rzeczy i nie na temat. Nie powinna tego robić, powinna się opanować. W końcu to wielki cios dla blondynki. 
- Nic się nie stało, rozumiem. W końcu Szepczyńska.- uśmiechnęła się smutno i ponownie odwróciła w stronę wielkiego lustra w garderobie. 
- Więcej tak nie powiem, przysięgam.
- Daj spokój, to będzie się za mną ciągnęło do końca życia.- westchnęła głęboko i dalej szukała jakiegoś porządnego zestawu ubrań.- A jak tam maleństwo?
- Nijak, nie czuję go, wymiotuję, dużo jem, tyję i tyle. Na razie przeżywam najgorszy okres tej ciąży. Byłam u lekarza i to już miesiąc. Nawet nie spodziewałam się, że tak szybko zajdę, aby praktycznie przyjechałam i po imprezie skorzystałam z okazji. Nie wierzę, najlepsze jest to, że ja nie byłam pijana, a on tak. Potem jakoś zaczęliśmy to robić częściej no i ukarali nas, to znaczy mnie bo on ma mnie i dziecko w dupie. Teraz pewnie bzyka się z Julią. 
- Nie rozumiem, jak ona mogła tak postąpić. Myślałam, że jest okej, a tu taka niespodzianka.
- Ona wszystkich podrywa. Nie wierzę, jak można być taką zdzirą. 
- Oscar też nie zachował się fair w stosunku do Ciebie, w końcu wiedział że nie możesz się denerwować bo nosisz jego dziecko, a mimo wszystko to zrobił. On jest mentalnie jeszcze dzieckiem.
     Natalia miała rację. Piłkarz nie dorósł do związku a co dopiero do roli ojca. Nie był gotowy i odpowiedzialny, aby opiekować się nowym życiem. Nawet teraz bał skontaktować się ze swoją byłą dziewczyną, którą zdradził. A przecież to jego kiedyś ktoś zdradził. Obiecał wtedy sobie, że nigdy nie skrzywdzi tak żadnej dziewczyny, a co teraz robił? Krzywdził dziewczynę bardziej, niż kiedy on został zraniony. 
- On nie wie co to miłość. Widzę jak na nią patrzy i wiem że jej pewnie mówi to samo co mi, bo kiedyś tak patrzył na mnie.- mówiła to obojętnym tonem, patrząc ciągle w jeden punkt na ścianie.- Zawsze chodziłam szczęśliwa, uśmiechnięta i pełna energii, mimo że bolało. Ostatnio nie daję rady. Zabijają mnie te ciągłe pytania "co się stało". Nie potrzebuję litości, muszę sama to przetrwać i nikt mi w tym nie pomoże. No chyba, że on.- przyznała się pierwszy raz sama przed sobą i swoją przyjaciółką, że mimo tego jak cierpi, wciąż go kocha i ta miłość nie przeminie tak szybko. Natalia spojrzała na nią smutnym wzrokiem i usiadła obok, chociaż zimno jej było siedzieć tak w samej bieliźnie. 
- Wszystko co było z nim związane już nie istnieje.- przypomniała jej, jej własne słowa.- Zapomniałaś?
- Kłamałam. Wcale tak nie myślałam. Nigdy o nim nie zapomnę, ani o tym co do niego czuję. Mogę jedynie przyzwyczaić się do tego bólu, jakie przysporzyła mi jego zdrada.
- On Cię kocha.
- On kocha każdą.- prychnęła śmiechem.- Jak można kochać kogoś i wmawiać to tej osobie, skoro nawet się tej osoby do końca nie zna, nie spędziło się z nią wystarczająco dużo czasu na rozmowie, a nie tylko na seksie. Ty z Neyem jesteście idealni, przyjaciele, rodzeństwo i para w jednym. Tak powstają związki na zawsze, wiesz? Ja już żadnemu chłopakowi nie zaufam i boję się, że zostanę sama.
- Nie mów tak, dobrze wiesz, że nie zostaniesz sama. Znajdziesz faceta którego pokochasz tak bardzo, że zapomnisz o takim kimś jak Oscar.
- Może zapomnę o nim, ale nie o tym co mi zrobił.- wytarła spływające po policzkach łzy i spojrzała na siebie w lustrze.- Znowu się rozmazałam, mogę pożyczyć Twoje kosmetyki?
- Jasne, bierz co chcesz.
     Brunetka podeszła do miejsca, gdzie leżały wszystkie kosmetyki Natalii i zaczęła poprawiać makijaż. 
     W końcu Natalia się ubrała i mogły jechać na stadion.
- Tego się już nie da naprawić. To koniec.- Weronika z tymi słowami weszła na stadion. Udały się wprost na lożę vipowską, gdzie byli już rodzice blondynki.
- Na pewno dobrze się czujesz?- spytała jej mama, która siedziała obok niej. Bała się o swoją jedyną córkę, w końcu ma i kocha tylko ją.
- Tak, trochę boli mnie kark, a poza tym to nic poważnego. Jestem jeszcze tylko osłabiona. 
- Lepiej byłoby gdybyś została w domu.
- Mamo, gdybym na prawdę źle się czuła to zostałabym w domu. Jestem rozsądna.
- Tylko czasami tego nie umiesz okazać.- dorzucił jej ojciec. Dziewczyna spojrzała się na niego smutno. Pogorszyły się kontakty między nimi, kiedy dowiedział się, że Ney przychodził do niej do szpitala. Sam dopowiedział sobie, że jego córka postąpiła głupio i związała się z piłkarzem, a przecież mówił jej że na dobre im wszystkim to nie wyjdzie. Dobrze wiedzieli jak wyszła na tym Weronika, która płakała na ramieniu przyjaciółki bo zauważyła Oscara.
- Weronika...- szepnął ojciec Natalii, którego traktowała jak wujka. Spojrzała się na niego przez łzy.- Jeśli Cię zdradził to dlatego, że młodzi chłopcy zrobiliby to nawet z wężem, gdyby miał makijaż. 
     Natalia zachłysnęła się piciem, jej mama spojrzała na niego jak na idiotę, a Weronika zaśmiała się pod nosem.
- Dziękuję, na prawdę.- otarła łzy i skupiła się na meczu. 
     Widać było, że Portugalia chcę wygrać finał. Dawno nie wygrali ani mistrzostw Europy ani mistrzostw świata, a teraz mają na to doskonałą okazje. Wystąpili swoim najlepszym składem, z Cristiano Ronaldo na czele. Jednak to nie wiele dało, ponieważ Brazylia wyszła na prowadzenie już w 22 minucie. Strzelcem gola był Oscar. A co zrobił? Weronice zaparło dech w piersiach, kiedy włożył piłkę pod koszulkę i stanął na przeciwko trybuny na której siedziała. Zadedykował tego gola jej i jej dziecku.. Ich dziecku. Może jednak mu zależało? Nie dopuszczała do siebie myśli, że piłkarz żałuję. Ale nie zrobiłby tego, jeśli nie zależałoby mu na nich. Natalia poklepała ją po nodze i uśmiechnęła się szeroko. Widziała reakcję swojej przyjaciółki i cieszyła się, że może jednak ta dwójka się zejdzie i stworzy piękną rodzinę. Ku uciesze kibiców portugalskich, Bruno Alves wykorzystał swoją szansę i wyrównał już w 39 minucie. Mecz zaczął się od nowa. Obie drużyny były pewne zwycięstwa. Tutaj nie było faworytów, tutaj grali na tym samym poziomie. Każda drużyna mogła wygrać, wystarczy jeden gol i skuteczna obrona do końca meczu, a będzie to zwycięstwo. Taka jest taktyka na finał. Po przerwie gra toczyła się po stronie Portugalczyków, którzy zmarnowali ponad cztery setki. Największym zdziwieniem jednak było to, że nie trafił rzutu karnego. Brazylia była już zmęczona, wiedzili, że nie wytrzymają dogrywki. Muszą strzelić. W doliczonym czasie gry, piłka odbiła się o nogi Almeidy i poleciała wprost pod nogi Thiago Silvy. Ten wypatrzył w polu Oscara. Kiedy pomocnik dostał piłkę wypatrzył doskonałą okazję do strzelenia gola, ale nie trafił. Kiedy sędzia podnosił gwizdek do ust, Neymar... strzelił gola. Cała Brazylia oszalała, doliczone było pięć minut, a ten strzelił  w 96. Portugalczycy sami nie wierzyli w to co się stało, jak mogli nie dopilnować piłkarzy. Wygraliby w dogrywce. 
 Tak jak Oscar wcześniej, spojrzał na swoją ukochaną i puścił jej oczko, uśmiechając się wesoło. Dzisiaj Neymar był wielki, Brazylia go kochała. Przyniósł zwycięstwo i dumę ojczyźnie. 

     Chciał tylko ją ponownie dotknąć, ze świadomością, że jest tylko jego. Kiedy zobaczył, że stoi z Weroniką, podszedł do niej pośpiesznie. Złapał ją za rękę i odkręcił w swoją stronę, nie mówiąc nic. Od razu ją pocałował. Jedną ręką trzymał ją w pasie, a drugą podtrzymywał jej twarz. 
- Kocham Cię.- uśmiechnął się, kiedy oderwali się od siebie. 

Jest słodko, no nie powiem. Pewnie nudny bo za słodko i nic wielkiego się nie dzieję, ale niestety tak już jest. Kochani moi, mam za dużo pomysłów na inne blogi. Skoro już wszystko poukładane w moim pierwszym, następny będzie...Epilog:) Do zobaczenia aniołki!

piątek, 27 czerwca 2014

06. Na wspomnienie tamtego dnia znów się rozpłakała.


     Przekroczył prędkość już kilkanaście razy. Chciał jak najszybciej znaleźć się w szpitalu. Zatrzymał się przed szpitalem na równi z Luizem. Wyszedł nie zważając do niego i pośpiesznie kierował się w stronę drzwi. Kolega złapał go za ramię i pociągnął w swoją stronę.
- Stary, uspokój się, co Ty odwalasz?
- Jestem beznadziejnie zakochany. Jestem oszalały z miłości, to kretyństwo. Totalne kretyństwo.- powiedział i ukrył twarz w dłoniach. Martwił się, nie wiedział co będzie dalej i jak sobie poradzi. David poklepał go po ramieniu i spojrzał się na niego uśmiechnięty.
- Chodź.- powiedział cicho i spokojnie ruszył w stronę szpitala. Szli ramię w ramię powoli, żeby napastnik się uspokoił.
     W końcu doszli pod salę dziewczyny. Wszędzie byli lekarze, Weronika zapłakana siedziała na krześle, rodzice byli w gabinecie. Neymar objął brunetkę, a ta przytuliła się do niego. Nie wiedział co się jeszcze stało, ale spodziewał się najgorszego.Spojrzał w szybę ze łzami w oczach. Lekarze wyjeżdżali z sali z wielkim sprzętem. Dzięki niemu Natalia oddychała. Czyżby umarła? Nie, wyrzucił tą myśl z głowy. Nie mógł nawet o tym myśleć. Nagle rodzice wyszli z gabinetu zmartwieni, ale z ulgą na twarzy. Lekarz uścisnął ich dłonie zadowolony i spojrzał na zmartwionego piłkarza. Uśmiechnął się do niego wesoło. Rodzice weszli do sali, która od teraz zasłonięta była niebieską szpitalną płachtą. Podszedł do lekarza, chcąc dowiedzieć się co się stało.
- Doktorze...
- Ah tak, spodziewałem się pana prędzej czy później.- uśmiechnął się do niego.- Pańska narzeczona miała atak, kiedy wybudzała się ze śpiączki. Przez jakiś czas myśleliśmy, że ją tracimy. Ale odratowaliśmy ją. Natalia samodzielnie oddycha. Jest niespokojna, zapłakana, boi się ale to przez to że jedynym jej wspomnieniem z kilku dni jest gwałt. Proszę się nie obawiać, jeśli będzie sprawiała wrażenie, że się Pana boi, tak niestety mają ofiary gwałtu, ale jeśli ona panu ufała przed wypadkiem to nie powinno się to zmienić. Jeszcze raz gratuluję, bo mała na prawdę walczyła, a kiedy do nas trafiła sprawiała wrażenie jakby chciała sama umrzeć.- mówił dumny z tego, że jego pacjentka się wybudziła. Uratował kolejne życie. Piłkarzowi kamień spadł z serca, oparł głowę o ścianę i zamknął oczy, oddychając kilkanaście razy głęboko. Chciał już znaleźć się obok niej. Chciał tego bardziej niż wygrania całych rozgrywek. 
     Podszedł do smutnej Weroniki, która rozmawiała o czymś z Luizem. Spojrzała na Neya.
- Przeliczyłeś się. Gratuluję przyjaciela.
- Jak to?- na tą chwilę był tak rozdarty że nie wiedział o czym mówi brunetka. Liczyło się to, że Natalia się wybudziła i wszystko z nią dobrze.
- Zdradził.- prychnęła śmiechem i oparła zapłakaną twarz o ramię Davida. Ten spojrzał bezsilnie na swoje kolegę. W końcu on też był zżyty z młodym pomocnikiem i był przekonany, że nigdy nie zrobiłby tego żadnej kobiecie, a już szczególnie matce swojego dziecka. W końcu sam to przechodził kilka miesięcy temu. Brazylijczyk pokręcił głową z niedowierzaniem. Nie rozumiał, jak Oscar mógł zachować się tak szczeniacko i bezmyślnie. Zdenerwował się strasznie, miał ochotę coś zrobić, coś rozbić. Ale musiał być opanowany.
- Zaraz jak nie wejdę do Natalii to chyba coś rozwalę, więc idę.- mruknął i wszedł do sali. Minął się w drzwiach z rodzicami dziewczyny. Spojrzał na nią. Miała czerwoną twarz od płaczu i zamknięte oczy. Oddychała niespokojnie, jakby się czegoś bała. Była ubrana, miała białą, za dużą koszulkę na sobie. Wyglądała ślicznie. Ale wciąż była bardzo blada. Powoli podszedł do jej łóżka.
- Natalia...- powiedział cicho, a ona szybo otworzyła oczy. Bał się, że zacznie płakać i krzyczeć, kiedy go zobaczy, ale nie. Patrzyła się na niego tymi pięknymi, dużymi oczami. Oddychała wciąż niespokojnie, ale jakby mniej. Podszedł do niej bliżej i usiadł na krześle bardzo blisko łóżka.
- Jesteś...- szepnęła zdziwiona. Była przekonana, że piłkarz ją znienawidził i nigdy więcej się nie zobaczą, nie będą rozmawiać. A on jest tutaj. Z nią.
- Byłem ciągle.- odpowiedział cicho i dotknął nieśmiało palcem jej dłoni. Patrzyła się na niego tak czule, jak taki aniołek. Miał ochotę wtulić ją w siebie i już nigdy nie puszczać.
- Zawsze pragnęłam znalezienia kogoś, kto będzie ze mną, bez względu na to, jak trudno jest ze mną być. Zawsze.- powiedziała cichutko, patrząc się w jego radosne oczy. Uśmiechnął się do niej czule i przysunął jeszcze bliżej, splatając palce ich dłoni. Pociągnął ją do ust i pocałował. Jego ruchy i gesty były takie delikatne, że pierwszy raz od jakiegoś czasu czuła się bezpiecznie. Odwzajemniła uśmiech. Była bardzo zmęczona i chciało jej się spać, ale nie chciała zasnąć. Chciała spędzić jak najwięcej czasu z nim. W końcu przyszedł do niej po tym jak go zawiodła. Mówił, że był ciągle. Poczuła się ważna dla innej osoby.
- A ja pragnąłem znalezienia kogoś, kto zmieni mnie i dzięki komu będę myślał nie tylko o sobie, ale o innych.
      Postanowił odważyć się. Wstał i puścił jej rękę. Nachylił się nad nią, opierając ręce po obu stronach jej łóżka.Patrzył się w jej oczy, które przypominały ocean. Najsmutniejsze oczy to te, w których zgasła nadzieja. Przerażało go, jak bardzo ma smutne oczy. Zawsze takie miała. I to było w niej najpiękniejsze. Postanowił przywrócić jej nadzieję, na lepsze jutro. Nawet gdyby musiał zapłacić największą cenę. Pocałował delikatnie jej czoło, potem nos. Następnie pocałował jej kości żuchwy i policzek. A ona zamknęła oczy,rozkoszując się delikatnością piłkarza. Kiedy poczuła oddech na swoich ustach, ktoś wszedł do sali. Neymar odwrócił się głowę, tkwiąc cały czas w tej samej pozycji. 
- Eee, to ja może nie przeszkadzam?- Weronika zaczęła się wycofywać.
- Nie przeszkadzasz.- powiedziała cicho Natalia i uśmiechnęła się do niej. Piłkarz usiadł z powrotem na krześle, ale nie miał zamiaru oddalać się od dziewczyny. Cały czas trzymał jej rękę i co chwilę składał na niej pocałunki. 
     Zapłakana Weronika przytuliła przyjaciółkę.
- Bardzo cieszę się, że nic Ci nie jest.- uśmiechnęła się i usiadła z drugiej strony.
- Coś się stało?Dlaczego płakałaś?
- To ze szczęścia.
- Powiedz jej.- wtrącił piłkarz. Weronika spojrzała na niego morderczym wzrokiem, ale ten był tak szczęśliwy, że ma swojego aniołka, że nawet nie zwrócił na nią uwagi. 
- Niewygodnie mi.- jęknęła blondynka.- Chcę siąść.
- Nie możesz się przemęczać...- powiedział piłkarz, ale ta spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. Westchnął tylko i pokręcił rozbawiony głową. Usiadł na łóżku i podniósł ją tak, żeby opierała się plecami o jego brzuch. Głowę miała na jego ramieniu.Ten objął ją w pasie jedną ręką, a drugą splótł z palcami drugiej. Poczuł się wspaniale, kiedy czuł jej obecność i to, że sama czuję się przy nim bezpiecznie.
- Mów co się stało.- spojrzała na swoją przyjaciółkę. Weronika westchnęła głęboko i uśmiechnęła się smutno, a po jej policzku spłynęła łza. 
- Wróciłam dzisiaj do domu, znaczy poszłam do Oscara. Mam klucze, dał mi je nie dawno, no ale nie ważne. Układało nam się wspaniale, kiedy spałaś stwierdziliśmy że będziemy razem skoro mamy mieć dziecko. No i weszłam do jego mieszkania i usłyszałam śmiechy z pokoju. Weszłam tam, a on zabawiał się z kim? Z Twoją kochaną koleżaneczką Julią.- opowiedziała i wytarła spływające po jej policzkach łzy.
- Nie rozumiem jak mogła to zrobić, przecież jest nieśmiała.
- Ona nieśmiała? Bajerowała mnie dwa dni temu jak do Ciebie przyszedłem i chciała się mną "zająć".- prychnął Neymar. Blondynka zmarszczyła w skupieniu brwi i spojrzała na swoją przyjaciółkę.
- I co zamierzasz z tym wszystkim zrobić?
- Nie chcę go znać. Ma płacić alimenty i jak chcę to niech widuję dziecko od czasu do czasu. Ja mam go dość. Nie wybaczę mu zdrady, nie potrafiłabym nikomu jej wybaczyć. To za dużo jak dla mnie. 
- Ale dziecko musi mieć ojca. Jak sobie to wyobrażasz? W końcu Ty będziesz chciała iść na studia, uczyć się. Rodzice pomogą Ci z dzieckiem?
- Wątpię, że będą chcieli mi pomóc.-westchnęła cicho, bawiąc się palcami u rąk.- Pytali się mnie, czy na pewno nie chcę usunąć tej ciąży, albo oddać dziecka do adopcji. To nie jest pomoc według mnie.- mruknęła zła, że rodzice mogli jej zaproponować coś takiego. To mały człowiek, a ona najnormalniej w świecie by go zabiła. Jak oni mogli namawiać ją do morderstwa. 
- Moim zdaniem lepiej byłoby jakoś pogadać z Oscarem. Nie musicie być razem, ale możecie naprawić wasze kontakty, żebyście wspólnie wychowywali dziecko. Innej opcji nie widzę. Ale zrobisz co będziesz uważała za słuszne.- mówiła cały czas cichym, zmęczonym głosem. Neymar co chwilę całował ją albo w policzek, albo w szyję. To bardzo ją uspokajało. 
- Ale ja nie chcę z nim rozmawiać po tym co zrobił. Nie wierzę mu już w nic, a szczególnie w słowo "kocham". On nawet nie wie co ono znaczy.- mówiła coraz bardziej zła. Nie była smutna, była po prostu zła i to bardzo.
- Nie denerwuj się, w Twoim stanie nie można.- przypomniała jej.- Mamy po kilkanaście lat, cholera to jest dopiero początek naszego życia, powinniśmy wstawać każdego ranka z uśmiechem na ustach, bo każdy ranek to nowy początek. Nawet widząc deszcz i mgłę za oknem. A my zakrywamy kołdrą głowę i najchętniej nie wychodzilibyśmy z łóżka.- mruknęła pod nosem i przymknęła oczy. Na prawdę bardzo chciało się jej spać.
- Nie mówmy o tym dupku, najważniejsze jest teraz Twoje zdrowie. Jak się czujesz?- zmieniła temat.- Wiesz, kiedy wyjdziesz stąd?
- Nic nie wiem, wiem tylko tyle co się stało i co mi jest.- uśmiech od razu zniknął z jej twarzy, a w oczach pojawiły się łzy. 
     Piłkarz ponownie poczuł nienawiść i gdyby nie dotyk i obecność dziewczyny, to uderzyłby w coś. Jak można skrzywdzić takiego aniołka. No jak? Nie mógł sobie tego nawet wyobrazić. Przecież to najcudowniejsza osoba jaką widział świat. Była jego wszystkim i obiecał sobie że dopilnuję, aby sprawcy tego zajścia mieli za swoje. 
- Nie myśl o tym księżniczko.- pocałował ją delikatnie w skroń i troszeczkę mocniej przytulił. Ścisnęła palce na jego dłoni i oddychała szybko, jakby zaraz miała się rozpłakać.- Maleńka proszę.
- Boję się...- jęknęła i mocniej wtulił się plecami w jego klatkę piersiową. Ten spojrzał na drzwi, gdzie stał lekarz. Właśnie tego się wystraszyła.- Nie wiem czemu ale się boję.- mówiła przez łzy.
- Już spokojnie Natalia, nic Ci nie zrobię. Jestem Samuel,Twój lekarz.Rozmawiałem z Tobą dzisiaj, pamiętasz? Po tym jak się wybudziłaś. Jesteś u nas bezpieczna, na prawdę, nie musisz się niczego i nikogo tutaj bać.- stał cały czas w tym samym miejscu i patrzył z miłym wyrazem twarzy na blondynkę.- Mam córkę w Twoim wieku. Tez jest bardzo nieśmiała.Nie martw się, nic Ci nie zrobię.
     Spojrzała na Neymara a ten uśmiechnął się do niej, na potwierdzenie słów lekarza. Po tym przeniosła swój wzrok na mężczyznę, który stał teraz pod łóżkiem. Niepewna tego czy może mu ufać,cały czas tuliła się do Brazylijczyka.
- Przekazałem Twoim rodzicom badania, chcą zgłosić sprawę na policję. Pamiętasz coś z tego zdarzenia? Bo komisarze chcą przyjechać jutro w południe porozmawiać i spisać zeznania.
- Pamiętam wszystko.- powiedziała cicho i spuściła wzrok. Widać było, że wspomnienia sprawiają jej ból i cierpienie. Nie potrafiła o tym zapomnieć, to zbyt duża trauma dla niej. 
- Nie wiem czy powiedzieć że to dobrze, bo lepiej byłoby gdybyś jednak nie pamiętała.- westchnął. Współczuł tej dziewczynie i życzył jej jak najlepiej. Dlatego też on powiedział rodzicom, żeby zgłosili sprawę na policję, bo tacy ludzie jak Ci którzy zrobili jej krzywdę, nie mogą chodzić bezkarnie. 
- Kiedy będę mogła stąd wyjść?
- Myślę że za dwa- trzy dni będziesz już do wypisu, a potem będziesz przychodziła na rutynowe badania. Żebra szybko się goją, wstrząs mózgu ustąpił.Najgorzej jest jednak z obrażeniami na nogach, są na prawdę paskudne. No i masz skręconą kostkę, a to goi się tygodniami. Masz czasami problemy z oddychaniem?
- Tak, znaczy jak się denerwuję to zawsze tak mam.
- Damy Ci wspomaganie w oddychaniu. Najlepiej żebyś nie wychodziła z domu przez jakiś czas, żebyś zregenerowała siły i doszła do siebie psychicznie.
     Weronika spojrzała mimowolnie na jej nadgarstki. Teraz, kiedy miała jeszcze bledszą skórę niż zawsze, blizny odznaczały się tak że głowa mała. A świeże rany wciąż się nie wygoiły i widać było na nich zaschniętą krew. Postanowiła tym razem za wszelką cenę pomóc przyjaciółce, żeby przestała to robić. Nie mogła siebie tak niszczyć. 
- No cóż, życzę miłego dnia, ja już kończę zmianę, chciałem jeszcze do Ciebie zajrzeć. Do jutra.- uśmiechnął się.
-Do widzenia.- pożegnali się. 


Dwa dni później, po wyjściu ze szpitala...

     Leżała w domu na łóżku, w swoim pokoju. Weronika siedziała razem z nią i oglądały jakiś durny film o miłości. Obie nie miały zbytnio humoru. Weronika znowu wymiotuje, tym razem z nerwów. Zaczęła tracić na wadze, zamiast tyć, więc wybrała się do lekarza.Dostała jakieś witaminy i zrobiło się jej o wiele lepiej. Bolało ją to, że Oscar się nie odezwał. Wmawiała sobie, że go nienawidzi, ale wierzyła że coś dla niego znaczy. Jednak nie znaczyła nic,skoro ani razu od ich zerwania nie zapytał jak się czuję. Nic, nie napisał, nie zadzwonił. Zero, kompletne nic. Zapytał się jedynie Natalii, jak po wyjściu ze szpitala. Nie napisał do matki swojego dziecka. Albo się bał, albo nigdy mu nie zależało. 
     Za to Natalia nie mogła pogodzić się z tym co się stało.Gdyby nie Ney, chłopaki, rodzice i Weronika, to dawno sięgnęłaby po pomoc żyletek. Starała się o tym nie myśleć, ale czasami chęć pocięcia się nie dawała jej spokoju. Czuła się jak alkoholik, który jest na odwyku i nie może obejść się od kieliszka wódki. Tak dokładnie się czuła.Ale wiedziała, że musi się zmienić, bo inaczej straci wszystkich na których jej zależy. 
     Ktoś wszedł do jej pokoju. Tym tajemniczym kimś okazał się Neymar z Davidem. 
- Cześć.- chłopaki przywitali się wesoło. Młodszy Brazylijczyk od razu powędrował w stronę blondynki i pocałował ją w policzek, obejmując ramieniem.
- Jak się czujesz?- zapytał, patrząc w jej oczy. Uśmiechnęła się do niego delikatnie.
- Nie jest tak źle. 
     David wskoczył na łóżko między Natalię a Weronikę. Postanowili, że obejrzą coś razem. David ułożył się obok Weroniki po wygłupianiu z nią. Traktował ją jak młodszą siostrzyczkę. Neymar usiadł za Natalią, a ona oparła się o jego plecy. Siedzieli podobnie jak w szpitalu. Tylko teraz, siedziała pomiędzy jego nogami (nie ważne jakby to zabrzmiało) i to on opierał się o jej ramię. Objął ją obydwiema rękami w pasie i poczuł, że ma wszystko czego potrzebuję. Natalii spodobał się pierścionek jaki miała na palcu i nosi go ciągle. Tak jak on chciał. Jednak nie było powiedziane jeszcze że są razem. Potrzebował czasu, żeby dobrze to rozegrać. 
     Oglądali jakiś horror, przez co Natalia co chwilę albo zamykała oczy albo podskakiwała co powodowało ból w żebrach i plecach. Ney mocniej ją objął i pocałował uspokajająco w policzek, kiedy kolejna straszna scena wydarzała się na ekranie. Ta niepozornie przekręciła głowę w jego stronę, przez co zamiast w policzek, trafił prosto w kącik ust. Speszyła się i odwróciła głowę. Ten uśmiechnął się sam do siebie i ledwo krył swoje szczęście. 
- Tak w ogóle to co Ty masz na sobie?- spytał cicho, żeby nie przeszkadzać w oglądaniu Weronice i Davidowi. 
- Najlepsza reprezentacja świata.- odpowiedziała mu, tak samo cicho. Miała na sobie koszulkę Pique z reprezentacji Hiszpanii, której oddała serce.
- Najlepsza pff- prychnął- a przypomnij mi kto gra w finale?
- Ale Ty złośliwy jesteś.- zaśmiała się pod nosem i spojrzała na niego. Odwzajemnił jej spojrzenie i uśmiechnął się czule. Kiedy chciała odwrócić głowę, przytrzymał delikatnie jej twarz i przejechał palcem po jej policzku. 
- Ale Ty śliczna jesteś.- szepnął, patrząc się na jej malinowe, pełne usta. Powoli zbliżał się w jej stronę, przenosząc wzrok w jej oczy. Zjechał ręką na jej szyję i delikatnie jeździł po niej palcami. 
Pocałował ją delikatnie i krótko. Nie chciał jej wystraszyć. Zmusił się, żeby odsunąć twarz i z powrotem ułożył głowę na jej ramieniu. Jej usta były taki cudne. Ale nie chciał się śpieszyć, mają jeszcze cały dzień... 

     W tym czasie Weronika z Davidem dokładnie wszystko widzieli i wymienili wesołe spojrzenia. Cieszyli się, że dwójka ich przyjaciół zrobiła krok w stronę tego, aby wreszcie być razem.

Rozdział dodałam w czas! Pierwszy pocałunek mamy z głowy. Czuję się doskonale, jednego dnia napisałam dwa rozdziały i zaraz zabieram się do pisania siódemki. Tak, wszystko napisałam 26 czerwca. Bardzo cieszy mnie to, że nie tracę weny i piszę mi się to bardzo miło, łatwo i przyjemnie. Następny dodam we wtorek. Dobranoc aniołki!

czwartek, 26 czerwca 2014

05. Ciągnie go do tej osoby, choćby miał przez to cierpieć.

     Deszcz pada ponieważ chmury nie wytrzymują nadmiaru wody. Łzy lecą z oczy ponieważ serce nie jest w stanie dłużej znieść ukrywanego bólu…
     Neymar nie znosił już tego bólu, Natalia nie przebudziła się, a minęło pięć dni. Nie jest w stanie skupić się na niczym, na boisku jest bezużyteczny. Każdy z jego kolegów daje radę na boisku, chociaż też się martwią. Jednak są profesjonalistami i potrafią zostawić prywatne sprawy przed stadionem. Ney nie był taki, martwił się o nią niesamowicie, chciał żeby się przebudziła i żeby mógł poczuć jej ciepło. Żeby mógł trzymać ją w ramionach i czuć, że dziewczyna czuję się przy nim bezpiecznie. Tak, to było jednym z jego marzeń. Najbardziej martwiło go to, że marzenia rzadko kiedy się spełniają.
     Usiadł na ławce w parku. Przyszedł tutaj z Davim i Carolin. Nie miał z nią wrogich kontaktów, wręcz przeciwnie, byli dobrymi znajomymi. W końcu nie chcieli żeby dziecko odczuwało stratę obojga rodziców, którzy nie robią nic tylko się kłócą. Dlatego rozmawiali, spędzali czas razem z Davim. Carolin zauważyła, że Ney jest jakiś zamyślony i niespokojny. Znała go bardzo dobrze, ale nie wiedziała od jakiegoś czasu co dzieje się w jego życiu. Dawno się nie widzieli, tak samo jak Davi dawno nie widział swojego ojca i nie spędzał z nim czasu, a przecież jest w tym samym mieście. 
- Ney, co się z Tobą dzieję? - spytała delikatnie, patrząc na swojego byłego chłopaka. Ciągle był dla niej ważny, nie umiała zapomnieć o tym co ich kiedyś łączyło. Ale liczyło się szczęście Davi'ego, więc jeśli mają być razem na siłę, a dziecko ma cierpieć, to niech nie będą w ogóle. Dla niej liczył się wyłącznie jej ukochany synek.
- Poznałem kogoś.- odpowiedział po chwili zastanowienia. Nie wiedział, jak ubrać w słowa to co wydarzyło się przez kilka ostatnich tygodni. Blondynka spojrzała na niego zdziwiona, ale dała mu znak, żeby opowiadał dalej, a ona go wysłucha.- Jest piękna, cudowna. Poznałem ją na bankiecie po meczu z Chorwacją, jej rodzice są jednym ze sponsorów Mundialu. Gra w piłkę, jest lepsza ode mnie. Na prawdę. Mówiłem wszystkim, że dałem jej wygrać żeby się ucieszyła i załapała pewność siebie ale prawda jest taka, że jest ode mnie lepsza. Spędzałem z nią każdą wolną chwilę, dlatego mniej czasu poświęcałem Davi'emu. Ona jest aniołem. Martwiła się o wszystko, nawet o to że mniej czasu spędzam z Davim. Wszystko układało się wspaniale, ale miała jedną wadę. Lubiła rysować.
- Jak to rysować?- zdziwiła się jego była dziewczyna.- To chyba normalne zajęcie?
- Rysowała po bardzo cienkim płótnie. To rysowanie jest niebezpieczne dla niej, mógłbym ją łatwiej stracić, jeśli mocniej pociągnęłaby ołówkiem.- mówił. Nie chciał powiedzieć prosto z mostu o co mu chodziło, nie był taki. Wyraz "cięcie" nie mógł nawet przejść mu przez gardło, chociaż to właśnie robiła jego przyjaciółka. Cięła się. 
- Chyba rozumiem o co chodzi.- przemyślała.- Tak, rozumiem o co chodzi. To Cię tak martwi?
- Też. Pokłóciliśmy się o to, że znowu to zrobiła. Do tego ona prawie nic nie je, ma anemię, boję się, że niedługo wpadnie w anoreksje. Nie jest jakimś kościotrupem, jest idealna, ale przy wysiłku fizycznym powinna jeść o wiele więcej niż je teraz. Martwię się o nią. Po naszej kłótni, spotkałem ją w galerii. Chciałem z nią porozmawiać, ale nie potrafiłem wydusić z siebie słowa, a ona odeszła. Gdybym ją wtedy zatrzymał, nie leżała by teraz zgwałcona w szpitalu.- mówił, a z jego oczu raz po raz wydostawały się łzy. Trudno było mu o tym mówić, nie chciał rozmawiać o tym z chłopakami, nawet z Danim. Dani stwierdził, że nie obchodzi go dziewczyna, która się tnie bo to nie jest normalne. Niestety, ludzie uważają takich ludzi za nienormalnych. A oni po prostu potrzebują pomocy. Jednak lepiej nie zaczynać, bo jak już zaczniesz, to nie łatwo z tego wyjść. Lepiej się w to nie pakować. To wyniszcza nas, i naszych bliskich, a ta historia to doskonały przykład tego, co robi z nami uzależnienie samookaleczania.  
     Carolin nie wiedziała co powiedzieć. Nigdy nie pomyślałaby, że jej była miłość tak dojrzale podchodzi do życia i do innej kobiety. Trudno jej było tego wszystkiego słuchać, ale ciągle mówiła sobie w duchu, że najważniejszy jest Davi Lucca. 
- Nie wiem co powiedzieć, Ney, idź do niej. Ja rozumiem, Davi pewnie też zrozumie, że musisz załatwić coś ważnego. Mało tego, kiedy ta dziewczyna którą poznałeś wyzdrowieje, to będzie chciał ją poznać. Ja też. Skoro ona tak Cię zmieniła. Na lepsze. Idź do niej.- uśmiechała się szczerze. Jedynie to mogła mu poradzić bo wcześniej nie spotkała się z sytuacją, że któremuś z jej znajomych zgwałcono dziewczynę. Nie zna nikogo tak podle potraktowanego, ale powoli zaczyna współczuć tej dziewczynie. Nie dość, że się tnie, to jeszcze przeżywa  w tym momencie pewnie wielką traumę. Ba! Na pewno. Nie spodziewała się, że świat może być tak okrutny dla młodych ludzi, kiedyś nie bawili się żyletkami, tylko lalkami, misiami. Chociaż to nie jest zabawa. To igranie ze śmiercią. Wystarczy jedno mocniejsze przyciśnięcie, a można stracić najpiękniejszy dar dany od Boga. Życie. 
- Na prawdę?- spytał, zdziwiony reakcją blondynki. Ta jedynie pokiwała głową i dalej uśmiechała się szczerze.
- Trzymam za was kciuki.
- Dziękuję. Powiedz Davi'emu że przyjadę po niego jutro wieczorem i zabiorę do siebie, jeśli oczywiście się zgodzisz.
- Jasne, że się zgodzę. A teraz leć.
     Piłkarz na pożegnanie pocałował ją w policzek i poszedł szybkim krokiem w stronę miejsca, gdzie zaparkował samochód. Carolin nie powiedziała mu nic takiego, oprócz tego, że musi być z Natalią. Musi ją wspierać, bo to będą najtrudniejsze chwilę w jej życiu. Taka malutka, drobniutka, krucha dziewczyna która już i tak ma za sobą wielki bagaż doświadczeń. Jak ona sobie z tym wszystkim da radę sama? Za pomocą żyletek? Na pewno nie, nie dopuści do tego, chociażby miałby siedzieć przy niej noc i dzień. Nie pozwoli jej znowu skrzywdzić siebie, chcę ją wspierać, być przy niej i pilnować, jak największego skarbu. W końcu jest jego największym skarbem. 
     Zaparkował przed szpitalem i wszedł do najlepszej kliniki w Brazylii. Takie szczęście miała, że nie trafiła do publicznego szpitala, bo tam nie wiadome by było, czy żyłaby teraz. Na pewno nie dostałaby tak natychmiastowej pomocy jak w tej prywatnej klinice. Poszedł dobrze sobie znaną drogą do sali, w której znajdowała się dziewczyna. Julia siedziała na korytarzu, a w środku był Oscar i Weronika. Ciągle się nie wybudziła. 
- Hej.- czarnowłosa pomachała do niego i delikatnie przygryzła dolną wargę. Przypomniał sobie jak robiła to Natalia i coś zakuło go w serce. Chciał jeszcze raz zobaczyć, jak słodko zagryza wargę albo jak odgarnia całą ręką burzę loków z czoła. 
- Cześć.- powiedział obojętnie i usiadł na krześle obok niej, czekając aż para wyjdzie z sali. 
     Tak, para. Weronika i Oscar zakomunikowali wszystkim, że są razem. Na prawdę pięknie wyglądali. Oscar jest dość kochliwy i często zmieniał dziewczyny, ale tym razem widać, że wpadł w tą miłość jak śliwka w kompot. Siedział i z niecierpliwością czekał, aż wyjdą z sali. Nie chciał, aby zaraz przyszli rodzice dziewczyny, a wtedy wszedłby do niej dopiero za rok. 
- Jesteś niewyspany, może zawiozę Cię do domu?- Julia nachyliła się nad piłkarzem i zaczęła szeptać mu do ucha.- Może zajmę się Tobą przez jakiś czas?
- Nie, dzięki. Zostanę z Natalią.- powiedział zmieszany i spojrzał się na nią zdziwiony. Ta zachichotała i oblizała wargi.
- Ona i tak Cię nie widzi, więc nie będzie wiedziała, że Cię tutaj nie ma, a jak się wybudzi to powiem jej, że byłeś cały czas. Co oczy nie widzą, temu sercu nie żal. 
- No i co, może miałbym ten czas, który niby byłem u niej, spędzać z Tobą?- uniósł rozbawiony brew. Młoda wyraźnie próbowała go uwieść, co niezdarnie jej wychodziło. Pewnie jakby ją poprosił, to rozłożyłaby nogi. Ale jej cechą było pchanie się tam gdzie nie trzeba. 
- To właśnie Ci zaproponowałam, będzie miło, a ona się nie dowie.
     Kiedy miał powiedzieć jej coś na prawdę nie miłego, z sali wyszła para. Przywitali się jedynie z Ney'em, a ten szybko wszedł do środka. Chciał znaleźć się już obok swojej księżniczki. Usiadł na krześle obok i przyglądał się jej delikatnej, spokojnej twarzy. Uśmiechnął się do siebie, patrząc na pierścionek. Leżała w sali z jakąś starszą panią, która przyglądała się im. Ten jednak nie zwracał na to uwagi i złapał ją delikatnie za rękę. 
- Szkoda jej, taka piękna dziewczyna.- odezwała się starsza pani, siadając po drugiej stronie jej łóżka. Neyamrowi to nie przeszkadzało, lubił rozmawiać ze starszymi ludźmi.
- Najpiękniejsza.- powiedział, czule obejmując jej dłoń swoimi dwiema. Przyciągnął jej palce do ust i delikatnie pocałował.
- Pewnie jesteście piękną parą.- powiedziała uśmiechając się promiennie. Patrzyła na nią i widziała siebie. Wyglądała podobnie kiedy była w jej wieku, chociaż bez paru dodatków na ciele. 
- Jeszcze nie jesteśmy, chociaż bardzo bym chciał.- spojrzał na twarz śpiącej dziewczyny, którą tak bardzo kochał. Namieszała mu w głowie przez ostatni miesiąc i sprawiła, że nie potrafiłby żyć bez niej. 
- A ona o tym wie?
- Nie. Pokłóciliśmy się troszkę.- westchnął, jeżdżąc palcem po wierzchu jej dłoni. Była taka blada i zimna.
- Oj no to nie dobrze. Myślę, że gdy się obudzi i zobaczy Ciebie, to nie będzie pamiętać o powodzie waszej kłótni. Życzę wam szczęścia, bo na prawdę pięknie byście razem wyglądali.
     Piłkarz uśmiechnął się do niej szczerze i przyglądał Natalii. Splótł palce ich dłoni i wyobrażał sobie, że idą tak razem na spacer, że siedzą obok siebie, że są w parku z Davim. Wyobrażał sobie jak może być pięknie, kiedy będą razem. Zabrałby ją ze sobą do Hiszpanii, mieszkaliby razem. Ona przychodziłaby na jego mecze w jego koszulce, poznawałaby jego kolegów z drużyny. Wiedział, jak uwielbiała piłkę, więc wspierałby ją w przejściu do lepszego klubu, chodziłaby do szkoły muzycznej w Hiszpanii, a nie w Polsce. W Barcelonie ma więcej możliwości, niż w Warszawie. 
- Ney, idź do domu. Posiedzę z nią.- poczuł na ramieniu dotyk i usłyszał głos Weroniki. Uśmiechnęła się do niego smutno i usiadła na wcześniejszym miejscu, które zajmowała pani. Ta teraz leżała i czytała jakąś książkę.
- Chcę z nią zostać.- mruknął, dalej patrząc się na spokojny twarz swojej księżniczki. Brunetka westchnęła cicho i zrobiła to samo. Przez chwilę siedzieli w ciszy.
- Boję się, że Julia wszystko zepsuję. Między mną a Oscarem. Tak bardzo potrzebuję rozmowy z Natalią.- jęknęła, wycierając spływającą po policzku łzę. Brazylijczyk spojrzał na nią i uśmiechnął się pocieszającą.
- Nikomu nie powiem.- mówiąc to miał na myśli, aby dziewczyna powiedziała co ją gryzie, a ten spróbuje jej pomóc jak najlepiej potrafi. 
- Głupio mi tak trochę mówić to Tobie, w końcu przyjaźnisz się z Oscarem.
- Dlatego że się z nim przyjaźnię, chcę aby wszystko między wami było w porządku. Nie martw się, to zostanie między nami.- uśmiechnął się do niej pokrzepiająco, cały czas trzymając dłoń Natalii. Oparł się łokciami o łóżko i pocałował dłoń dziewczyny. Następnie przeniósł wzrok na jej przyjaciółkę, dając znak, że słucha.
- Przed chwilą siedzieliśmy z Julia na korytarzu. Ona powiedziała że się źle czuję, a Oscar zaoferował, że odwiezie ją do domu. Rozumiesz to? Zamiast zająć się mną, przecież noszę jego dziecko. Stresuję się, a on daje mi kolejne powody do denerwowania. Zachował się bardzo nieodpowiedzialnie i pomyślał tylko o sobie, a ona nie zachowała się jak koleżanka bo od razu przyjęła z wesołą miną jego pomysł. Mało tego! Zachowała się jak dziwka, szła i co chwilę się o niego ocierała, albo szeptała coś do ucha, to nie jest normalne. A na koniec spojrzała się na mnie ze zwycięskim uśmiechem i zaśmiała się, jakby już mi go odebrała. Boję się, że między nimi coś zajdzie jeśli już nie zaszło, bo wtedy nie wybaczę tego Oscarowi i sama wychowam dziecko. Nie dam sobie wtedy rady, ale nie przyjmę od niego pomocy, będę wymagała jedynie alimentów.- opowiedziała ze zmartwionym wyrazem twarzy, trzymając rękę na niewidocznym brzuchu. Mimo to czuła, że tam jest jej dziecko. Już je pokochała, chociaż tak na prawdę to malutkie ziarenko. Także pokochała to ziarenko i to bardzo mocno. Nie chciała słuchać rodziców, kiedy mówili o usunięciu dziecka albo oddania go do adopcji. Do końca życia by sobie tego nie wybaczyła. Wolała zrezygnować z imprez i grania w piłkę, niż z dziecka. Na studia pójdzie, jakoś da radę. Nawet jeśli będzie musiała wychowywać dziecko bez ojca, to zrobi to. Jedno jest pewne, nikomu nigdy nie wybaczyłaby zdrady.
- Wiesz, miałem podobną sytuację z Carolin, ale to ona zdradzała mnie. Ja zrozumiałem, że to między nami to nie jest miłość. Tylko przyzwyczajenie, przywiązanie. Nic innego. Ona zrozumiała, że chcę odejść, ale wychowujemy w zgodzie Daviego, mamy dobry kontakt, żeby mały się nie stresował. Jeśli Oscar rzeczywiście coś takiego zrobi, to zachowa się jak ostatni dupek. Ale nie odbieraj dziecku ojca. Nie musisz być z nim, ale nie kłóćcie się, bo to odbije się na waszym dziecku. Uwierz, że kiedy on je zobaczy to będzie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bynajmniej ja tak miałem. A co do wybaczenia... Słuchaj tego co powie Ci serce, nie daj sobą manipulować nikomu. A Julia uwodziła mnie przed chwilą, więc to zwykła dziwka, tak jak sama powiedziałaś.- powiedział co myśli, a dziewczyna raz po raz kiwała głową ze zrozumieniem. Musiała przyznać, że piłkarz miał rację. Nie mogła pozwolić, aby dziecko wychowywało się bez ojca, bo potem przeżywałoby trudniejszy okres dojrzewania. Poszłoby do szkoły i pytałoby czemu inne dzieci mają tatę, a ono nie. Nie mogła do tego dopuścić.
- Masz rację. Ale moja duma nie pozwoli mi na przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu, kiedy będę miała świadomość że zdradził mnie z pierwszą lepszą.
- Nie wiesz czy zdradzi. Oscar nie jest taki. Kiedy ma dziewczynę, jest wierny tej dziewczynie bo sam przeżył zdradę. Nie zrobiłby Tobie tego, widać, jak Cię kocha.- uśmiechnął się pewny swoich słów. Miał nadzieję, że sam Oscar potwierdzi to co powiedział o nim jego przyjaciel i że go nie zawiedzie. 
- W sumie powinnam mu ufać, jeśli mamy tworzyć związek i rodzinę w przyszłości.
- No widzisz. Będzie dobrze, zobaczysz.
     Brunetka uśmiechnęła się do niego i ponownie spojrzała na swoją przyjaciółkę. Chciałaby poznać jej zdanie na ten temat, byłaby bardziej pewna słów Brazylijczyka wtedy. Pewna jest, że powiedziałaby to samo co on jej teraz. Taka jest. No i sytuacja przedstawia się jasno, nie powinna martwić się tym, co jeszcze się nie wydarzyło i pewnie nie wydarzy. 
- Będziecie razem?- spytała już, zmieniając kompletnie temat. 
- Nawet nie wiesz, jak bardzo bym tego chciał. Żebyśmy byli razem.- zaśmiał się nerwowo i ponownie pocałował dłoń blondynki. Wydawało mu się, że delikatnie zadrżała jej dłoń, ale możliwe że to było tylko złudzenie.
- Zrobisz coś z tym?
- Robię cały czas. 
- Porozmawiaj z nią kiedy wyzdrowieje, Ty też nie jesteś jej obojętny.- uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco. Ten ucieszył się w duchu, że jego uczucia mogą być odwzajemnione. 
- To właśnie zamierzam. Weronika, wiedziałaś, że ona znowu zaczęła to robić?- spojrzał na nią podejrzliwie. Ta spuściła głowę i westchnęła głęboko, by za chwilę pokiwać głową. Wiedziała, że znowu się cięła i nie wiedziała jak ma jej przemówić do rozsądku, bo przecież nie powie jej rodzicom. Bała się, że wyślą ją do szpitala psychiatrycznego, jak kiedyś prawie to zrobili.- Nie rozumiem, dlaczego nic z tym nie zrobiłaś?
- Natalia to typ człowieka, któremu trudno coś przetłumaczyć i zmienić jego poglądy. Tego się praktycznie nie da. Starałam się, robiłam wszystko co w mojej sile, ale to nie wystarczało. Do tej pory zastanawiam się dlaczego zaczęła. Nigdy nikomu nie chciała o tym opowiedzieć, nawet psychiatrze. Mówiła ze to przez Mikołaja.
- Jakiego Mikołaja?
- Nie opowiadała Ci?- zdziwiła się, a ten tylko pokręcił przecząco głową.
- To był jej przyjaciel, zabił się na motorze, a od tego czasu ona kompletnie sobie nie radzi. 
     Nigdy nie opowiadała mu o jakimś Mikołaju, który miał wypadek na motorze. Racja, bała się tej maszyny, ale myślał że po prostu dlatego, że jest szybka, a ona nie spróbowała jeszcze jak się na niej jeździ i się bała. 
- Nie opowiadała mi, nigdy. Pokłóciliśmy się o to, że znowu to zrobiła. Bardzo boli mnie to, że rani siebie.
- Wytrzymywanie bólu dla kogoś, o kogo się troszczysz. Czy nie na tym polega życie?


Następnego dnia...
     Weronika wyszła ze szpitala. Dzisiaj znowu była w nim razem z Neyem i znowu rozmawiali o życiu, o Natalii, o Oscarze. Znalazła w nim powiernika sekretów. Miała pewność, że Natalia będzie przy nim szczęśliwa. Kibicowała im z całego serca. Trzymała kciuki za ich szczęście.
     Weszła do mieszkania swojego chłopaka. Dał jej klucze, więc czuła się swobodnie. Zostawiła buty i torbę, ale poczuła się dość dziwne. Wszędzie porozrzucane były ubrania, a z pokoju było słuchać wesołe śmiechy. Weszła zdziwiona do sypialni Brazylijczyka i zamarła. Jej koszmar się spełnił. 
- Powodzenia na nowej drodze życia.- rzuciła obojętnie i trzasnęła drzwiami do pokoju. Ze stoickim spokojem weszła do korytarza i zakładała spokojnie buty, jakby tego nie widziała. Jakby jej to nie zabolało, chociaż jej serce właśnie posypało się na drobniutkie kawałeczki. Kiedy ubrała już swoje conversy, pojawił się przed nią ciężko oddychający chłopak, jedynie w bokserkach.
- Wera, to nie jest tak jak myślisz.
     Zaśmiała się i uderzyła go z liścia w policzek. 
- Numer konta na który masz wysyłać alimenty wyślę Ci sms'em. Dziecko będziesz mógł widywać dwa razy w tygodniu, już postanowiłam. Nie chcę, żeby wychowywało się bez ojca. Ale do mnie masz się nie zbliżać.- oznajmiła i wzięła torbę, kierując się w stronę drzwi. Złapał ją za ramię i z tego powodu, że był silniejszy, przyszpilił ją do drzwi.
- Porozmawiaj ze mną i daj mi wszystko wytłumaczyć!
- Co chcesz mi tłumaczyć? Że nic między wami nie zaszło? Wiem co widziałam. Nie chcę Cię znać, od dzisiaj się nie znamy, jesteś nikim dla mnie.- mówiła obojętnie. Bo w końcu obojętność boli bardziej niż milczenie czy wyzwiska. Za nic nie pokaże mu, że jest jej ciężko i ze cierpi. 
- Ona mnie uwiodła.
- A Ty biedny nie mogłeś się powstrzymać.- prychnęła śmiechem.- Pomyśl czasami głową, a nie główką, bo w przyszłym związku może Ci się to przydać. 
- Ja nie chcę innego związku, ja chcę związku z Tobą!- dotknął jej twarzy, a ona patrzyła na niego jakby nigdy go nie kochała. Zaczęła nawet sobie to wmawiać. Że nigdy go nie kochała i nigdy nie będą ze sobą.
- A ja chcę stąd wyjść. To moje jedyne marzenie jak na dzień dzisiejszy.
- Proszę, nie zostawiaj mnie. Ona nic dla mnie nie znaczy, to był tylko seks, a to co czuję do Ciebie to miłość.
- To chyba znasz inną definicję miłości niż ja. A wiesz co  tworzy miłość? Zaufanie. Moje straciłeś bezpowrotnie.
     Żałował tego co zrobił, a brunetka doskonale to wiedziała, ale jak powiedziała Neymarowi, jej duma była zbyt wielka, żeby wybaczyć coś takiego. Nawet nie chciała płakać, bo nie warto marnować tuszu do rzęs, dla takiego bezwartościowego piłkarzyka. 
- Dorośnij do związku, aby o nim mówić a przede wszystkim go tworzyć.- dodała i odsunęła go od siebie.- Do zobaczenia, mam nadzieję, że za bardzo długo.- rzuciła przez ramię i wyszła. Nie poszedł za nią, nie widział sensu,skoro ona go znienawidziła. Jednak nie zachował się tak jak powinien. Zamiast starać się to naprawić to co zrobił? Wrócił do sypialni, z której po chwili zaczęły dochodzić zadowolone piski. 

     Weronika szła przed siebie z kamienną twarzą, nie zwracając uwagi na padający deszcz. Nie bała się, że się pochoruję co może zaszkodzić dziecku. Chciała znaleźć się jak najdalej od tego miejsca, gdzie zmieniło się wszystko. Zniszczyła sobie życie, zmarnowała miesiąc na tego człowieka. A wcale nie musiała, przecież nikt jej nie kazał. Udała się z powrotem do szpitala, chciała pogadać z Neyem. Musiała. Ale nie znalazła go tam, pewnie pojechał przebrać się do domu. Byli za to rodzice Julii, a ona chciała się jakoś odegrać. Ale po co miała to robić. Jest damą, a damy nie brudzą sobie rąk czymś tak brudnym. Jak śmieć. O tak, śmieciami nie będzie zawracała sobie głowy, i tak ma dużo zmartwień. Usiadła na krzesełku i głaskała płaski jeszcze brzuch. Nie mogła się załamać ani denerwować, ma dla kogoś żyć. Uśmiechnęła się do siebie na myśl, że za dziewięć miesięcy będzie dumną mamą. Będzie wychowywać piękne dziecko, które będzie zdolne. Zafunduje mu najlepszą przyszłość. Nie ważne czy urodzi się chłopczyk, czy dziewczynka. Swoje dziecko wychowa tak, aby nigdy nie skrzywdziło nikogo. Wychowa je na porządnego człowieka, cokolwiek wartego w tym świecie na którym jest pełno debili. 
     Pomyślała o szczęściu swojej przyjaciółki. Neymar chyba już rozumie co to miłość. Że człowiek zakochany nie ma wyboru. Ciągnie go do tej osoby, choćby miał przez to cierpieć. Żałowała, że Oscar jest takim dzieciakiem. Nie wiedział co oznacza słowo "kocham" a wypowiadał je ciągle. 
     W szpitalu nagle zrobił się duży ruch, każdy chodził w sali Natalii. Wstała przerażona. Aparatura piszczała, a lekarze robili jej masaż serca. Umierała. Patrzyła się na to z kamienną twarzą. Przecież jej przyjaciółka chciała umrzeć, jej marzenie się właśnie spełnia. Ale nie może ich wszystkich zostawić. Weronika nie da sobie rady bez niej, szczególnie w tym momencie. Nagle z sali wyszedł lekarz. 
- Gdzie są rodzice dziewczyny? 

Witam moje aniołki:) Jak widać, dodałam z dnia na dzień na życzenie Weroniki, która gwałciła mnie o ten rozdział przez fb, kocham;*  Rozdział krótszy wyszedł niż inne, mało się dzieję. Jak widzicie, doszliśmy do połowy opowiadania. Mam nadzieję, że podoba wam się. Chciałabym coś powiedzieć. Piszę o samookaleczaniu, nie zachęcając was do tego. Pokazuję, co ono robi z ludźmi. Wiem jak to jest, przyznaję, że sama popadłam w uzależnienie. Straciłam wielu przyjaciół. Ale moje życie stało się piękniejsze, kiedy skończyłam z tym. Będę najszczęśliwszą osobą na świecie jeśli chociaż jedna osoba dzięki mnie nie popadnie w bulimię lub anemię, albo w samookaleczanie. Zależy mi na was aniołki:) Trzymajcie się!

środa, 25 czerwca 2014

04. Jest tyle ważniejszych spraw, niż jej delikatne serce.

      Natalia z Weroniką i Julią były na zakupach w galerii, w Rio. Tak spędzały wspólnie czas. W Brazylii są już trzy tygodnie. Julia, to córka polskich przyjaciół rodziców Natalii, poznały się kilka dni wcześniej na jednym z bankietów, których bądź co bądź było pełno. Prawie trzy razy w tygodniu, to na prawdę męczące.
     Julia była w wieku Natalii. Miała długie, czarne, proste włosy i ciemniejszą karnację. Była bardzo wysoka i miała idealne predyspozycję do tego, aby zostać modelką. 
     - Nie dobrze mi.- najstarsza z nich Weronika, jęknęła i usiadła na pobliskiej ławeczce. 
- Może pójdziemy do łazienki?- spytała jej przyjaciółka, wiedząc że od trzech dni Weronika nie robi nic, oprócz wymiotowania i jedzenia. Dużo jedzenia, każdego rodzaju, nawet te najdziwniejsze produkty. Często zmieniał jej się humor i to powoli wyprowadzało wszystkich domowników z równowagi. Każdy się o nią martwił, ale nie dało się z nią normalnie porozmawiać, bo albo krzyczała zdenerwowana, albo ignorowała swoich rozmówców. Zachowywała się jak kobieta w ciąży, dokładnie tak. 
- Nie, lepiej mi już. Słabo się poczułam.- westchnęła i przymknęła oczy, a Julia podała jej butelkę wody. Również widziała co dzieje się z koleżanką.
- A może jesteś w ciąży?- spojrzała na nią podejrzliwie. Mówiła to bardzo ostrożnie, jakby bała się że starsza koleżanka zaraz ją zaatakuję. Ta jednak zareagowała śmiechem.
- No chyba że jestem wiatropylna.- mówiła rozbawiona pomysłem swojej koleżanki. Zajście w ciążę nie wchodziło w grę, przecież nawet nie miała chłopaka. 
- W sumie to by pasowało. Jesz dziwne rzeczy, raz płaczesz a za chwilę się śmiejesz, dużo śpisz, wymioty i biodra Ci urosły.- dodała Natalia, patrząc na nią podejrzliwym wzrokiem. Brunetka zbyła ją jedynie machnięciem ręki.
- Przytyłam, no i może coś mi odwalało. Nie ma możliwości, żebym wpadła, poza tym nawet nie miałabym z kim. 
- A Oscar? Dużo czasu spędzacie razem.
- To nie znaczy, że się bzykamy.- fuknęła i wstała obrażona.- Idziemy czy macie zamiar dalej wmawiać że jestem w ciąży?
- Idziemy.- westchnęły obie z Julią jednocześnie. 

     Kiedy atmosfera rozluźniła się i wróciła do normy, ponownie zaczęły o wszystkim rozmawiać, śmiać się. Jedynie Natalia była taka zamyślona i przygnębiona. Powód był dla niej jasny. Kłótnia z Neymar'em. Pokłócili się o to, że ponownie zrobiła sobie krzywdę. To była ich pierwsza poważna kłótnia w tej znajomości, i chyba na dobre zakończyli kontakt. Przepłakała dwie noce, w dzień zakładała pewną maskę, przez którą nikt nie widział jej prawdziwych uczuć. Nauczyła się układać rysy twarzy tak, aby inni nie widzieli że coś ją dręczy. Wydawała się szczęśliwą dziewczyną, pomyślałby ktoś, że w nocy chciała popełnić samobójstwo? Tym razem nadgarstki ukrywały liczne bransoletki, zresztą prawie ciągle takie nosiła. Ostatnio przesadziła z cięciami, ponieważ rany nie chcą się goić, a blizny zapowiadają się okropnie. Żałowała, że kiedykolwiek zaczynała to robić. To uzależnienie odbiera jej ważne dla niej osoby i niszczy ją, oraz psuję przyszłość. Żałowała, że weszła w to gówno, z którego trudno jest wyjść i nikomu nie poleca robienia tego, bo to najgorsze w co można się wpakować. Nie jest łatwo z tego wyjść, a szkody jakie wyrządza samookaleczanie są nie do naprawienia. Traci się przez to najważniejsze osoby w naszym życiu, sprawiając im większy ból, niż taki którzy sami przeżywamy. Nagle jej rozmyślenia przerwał wesoły pisk Weroniki, więc gwałtownie odwróciła głowę w jej stronę. Oscar podnosił ją i łaskotał w boki, a ona wesoło śmiała się i próbowała wydostać z jego objęć. Uśmiechnęła się smutno, ponieważ chociaż jej przyjaciółce się układało. Z Oscar'em wyglądają na najlepszą parę, ale przyjaźnią się, chociaż pewnie sami w to nie wierzą. Nie wygląda to na zwykłą przyjaźń, chociaż patrząc przez pryzmat szczerości, to każdy gest wykonany w stronę Weroniki, znaczył dla Oscar'a więcej, niż tylko gest. 
- Co Ty tu robisz?- brunetka uśmiechała się do niego wesoło, kiedy stanęła na własnych nogach, naprzeciwko niego. 
- Jestem z chłopakami, wracaliśmy z treningu i przechodziliśmy tędy.- odpowiedział, z równie wesołym uśmiechem, patrząc na dziewczynę. Nagle przeniósł wzrok na Natalię i uśmiechnął się do niej smutno. Wiedział o co chodzi.- Ney chciał z Tobą porozmawiać, ale się do tego nie przyzna, nie przejmuj się.- powiedział cicho, nachylając się w jej stronę.
- Więc niech to zrobi.
- Ma taki zamiar.
    Jakby na potwierdzenie jego słów, Dani wraz z Neymar'em pojawili się trochę dalej od nich. Roześmiani, w znakomitych humorach. Zupełnie nie było widać po nich, że niedawno stało się coś. Szczególnie z Ney'u, zachowywał się jakby był najszczęśliwszy w życiu. W sumie nie dziwiła mu się, stracił tak wielki ciężar, jakim była dziewczyna z anemią i depresją. 
   Nagle ich wzrok się spotkał. Jego uśmiech od razu znikł, a na twarzy pojawił się smutek i ból, jaki przyniosła mu nieobecność dziewczyny. Ona patrzyła z nie mniejszym bólem. Była bardzo przygnębiona tym, że znowu nic się jej nie udaję, że nie umie trzymać przy sobie ludzi na których jej najbardziej zależy. 
   On jako pierwszy spuścił wzrok, nie mógł dłużej patrzyć na osobę, na której mu tak zależy, a ona zachowuję się jakby jej nie zależało na nim. Tak to wszystko wyglądało. 
- No to my idziemy coś zjeść.- zakomunikowali Oscar z Weroniką, wyczuwając tą chwilę, gdzie powinni zostawić ich samych. Julia też wyczuła iluzję i postanowiła iść do domu, a Alves bardziej rozbawiony całą sytuacją i tym, że mówił młodszemu przyjacielowi że tak będzie, poszedł do sklepu i dał im chwilę czasu. 
   Oni stali na przeciwko siebie, patrząc w buty. Tak nie powinno się rozmawiać. Tak nie rozmawiają dorośli ludzie. Blondynka miała już dość, czuła jak łzy cisną się jej do powiek. 
- Cześć.- powiedziała i odwróciła się na pięcie, pośpiesznym krokiem idąc na busa. Chciała być jak najdalej od tego miejsca. Nie odezwał się, nie zrobił nic, żeby ją zatrzymać. Tylko stał i patrzył jak odchodzi czując, że cały dotychczasowy poukładany świat runął. 

   A ona była już w parku, nie miała siły dalej iść. Usiadła bezsilnie na ławce i podkuliła kolana. Łzy lały się z jej oczu strumieniami, ale nie mogła nic na to poradzić. Zawiniła. Nie miała nic na swoje usprawiedliwienie. Nigdy nienawidziła nikogo, jak w tym momencie siebie. Nigdy. Miała rozmazany cały makijaż, kiedy uniosła głowę. Musiała się uspokoić, chociaż na chwilę. Patrzyła przed siebie, na plac zabaw, gdzie bawiły się dzieci. Były takie szczęśliwe, nie wiedziały co to ból i cierpienie. Tego właśnie im cholernie zazdrościła. Chciała być teraz dzieckiem. 
- Dlaczego płaczesz?- usłyszała cichy głos. Koło niej stały dwie małe dziewczynki. Zdziwiła się, że miały tak poważne twarze i wlepiały w nią duże oczy. Uśmiechnęła się do nich smutno.
- Zrobiło mi się po prostu smutno. 
- Dlaczego?- dalej wypytywały. 
- Pokłóciłam się z przyjacielem. 
- Dlaczego?- usiadły naprzeciwko niej na trawie.
- Bo zrobiłam mu przykrość. 
- Chcesz chusteczkę? Masz brudną buzię!- powiedziała malutka blondyneczka i podała jej chusteczkę z księżniczkami. 
- Dziękuję.- uśmiechnęła się i zaczęła wycierać twarz.   
  Rozmawiała z dziewczynkami, o zabawkach, o lalkach, o bajkach. Na prawdę Natalia przez chwilę zapomniała o tym wszystkim i wczuła się w temat.
- Ja lubię skakać na skakance.- powiedziała Olivia.
- A ja lubię bawić się w berka!- odpowiedziała jej Ann.- A Ty co lubisz robić?
- Ja... Ja rysuję.- powiedziała, zagryzając nerwowo wargę. 
- A co rysujesz?
- Różne kształty. Najczęściej takie kreski.- pilnowała, aby się nie rozpłakać.- Mój przyjaciel nie lubi, kiedy rysuje.
- Dlaczego?- zdziwiły się. 
- Bo to rysowanie bo bardzo delikatnym papierze i boi się, że zrobię sobie krzywdę.
- To nie rysuj, żebyście się więcej nie kłócili i żebyś nie płakała.
- Trudno przestać mi rysować, chociaż bardzo tego bym chciała.

  Dziewczynki poszły już do domu, a mimo to ona siedziała dalej  na ławce i bawiła się swoimi palcami. Było bardzo zimno, a ona była niemalże naga. Nie odbierała od nikogo telefonu, koniecznie chciała pobyć sama. 
- Co taka ładna dziewczyna, robi tutaj sama? 
   Przeraziła się i odwróciła. Za nią stał jakiś obcy facet. Wystraszyła się i wstała pośpiesznie z ławki, kierując się w stronę wyjścia z parku. - Ej no poczekaj mała.- zawołał drugi. Usłyszała śmiechy i kroki za sobą. Jej serce biło w tym momencie strasznie szybko, żałowała, że znalazła się w tym miejscu. Nagle jeden z nich mocno złapał ją w pasie.

 - Oscar, musimy porozmawiać.- Weronika usiadła na łóżku swojego "przyjaciela". Jeśli to co robią można nazwać przyjaźnią, to związki są tylko po ślubie.
- Hm?- usiadł za nią i pocałował delikatnie w szyję, obejmując na wysokości pasa. Zadrżała na jego dotyk. Zawsze tak reagowała.
- Bo my chyba.. Ty...Ja...- nie wiedziała jak ma przekazać mu tą.. wiadomość. Nerwowo drżały jej ręce, dzięki czemu piłkarz zauważył, że coś jest nie tak. 
- Ej spokojnie. Co się stało?- usiadł tak, aby patrzeć się na jej twarz. Odgarnął delikatnie kosmyk jej włosów za ucho i patrzył w jej  oczy, z delikatnym uśmiechem. Bała się, ze jeśli przekaże mu tą wiadomość, to definitywnie zakończy znajomość, znienawidzi ją i nigdy więcej go nie zobaczy.
- Będziesz tatą.- wydusiła w końcu z siebie, cichym głosem. Spuściła głowę, nie chcąc widzieć jego reakcji. Oscar spojrzał na nią z niedowierzaniem. On ojcem? Ma dopiero 21 lat, jest u szczytu kariery. Nie jest gotowy bawić się w tatusia, w rodzinę. Nie chcę zakończyć młodzieńczego szaleństwa na rzecz ojcostwa. Chcę się bawić, korzystać z życia, a dziecko wszystko przekreśla. Weronika nie będzie mogła pójść na studia, nie będzie mogła się uczyć i równie korzystać z życia. To przepadło. Chyba, że można jakoś jeszcze temu zapobiec.
- Jesteś pewna? Byłaś u lekarza?- zapytał pewnie po kilku minutach ciszy, chociaż tak na prawdę wszystko się w nim gotowało i miał ochotę wydrzeć się na nią, jak mogła być tak nieodpowiedzialna i nie pomyśleć o zabezpieczeniu. No ale zaraz, przecież tak samo on mógł to zrobić. Już nie wiedział nic, chciał żeby było dobrze. A z dzieckiem na pewno nie będzie dobrze. 
- Robiłam test. 
- I co?
- I pozytywny, skoro jestem w ciąży. 
- Ale to jest pewne?
- W 90 procentach tak, zrobiłam trzy testy.- powiedziała i ubierała się. Chciała znaleźć się w domu i porozmawiać o wszystkim z Natalią, nie chciała jej okłamywać, poza tym ona chyba jej nawet nie wierzyła w to, że na pewno nie jest w ciąży. Wszystko inne temu przeczyło. 
- Pójdziesz do lekarza?
- Jak wrócę do Polski to tak.
- Zamierzasz wracać do Polski? Z moim dzieckiem?- ożywił się i poczuł, że nie może wyjechać. Musi zachować się jak mężczyzna i wziąć odpowiedzialność za to, co zrobił.
- A co innego mam robić? Ja tam mieszkam.
- Pojechać ze mną do Anglii, mamy dziecko Weronika, musimy je wspólnie wychować. Jak inaczej sobie to wyobrażałaś?- patrzył na nią, a ona powoli cieszyła się, że nie znienawidził jej za to, co mu powiedziała. W końcu nie każdy zachowałby się tak jak on. Nie każdy chłopak w jego wieku. 
- Myślałam, że nie będziesz chciał mnie znać.
   Spojrzał się na nią zdziwiony i bez słowa przytulił. Nie wyobrażał sobie dnia bez niej, przyzwyczaił się do niej w ciągu tych kilku tygodni. Może to jeszcze nie jest miłość, ale na pewno początek pięknego związku. Związku.. Jak to dziwnie brzmi. Przede wszystkim jak to obco i odlegle brzmi. 
   Brunetka wtuliła się w ramię piłkarza, szczęśliwa takim przebiegiem akcji. Zupełnie nie spodziewała się jego reakcji, więc poczuła się na prawdę wspaniale, pierwszy raz uniosła się trzy metry nad niebem. 

     Dwa dni później...
     Wszyscy byli zdenerwowani, nikt nie wiedział gdzie jest Natalia. Nie dała znaku życia od dwóch dni. Rodzice zgłosili sprawę na policję, wynajęli detektywa, szukali na własną rękę. Nawet chłopaki z reprezentacji postanowili pomóc w poszukiwaniach. Sam Scolari zastanawiał się, gdzie mogłaby ukryć się dziewczyna, w końcu nigdy nie sprawiała rodzicom kłopotów, nie możliwe, że tak po prostu uciekła, albo gdzieś zabalowała.
Ney uśmiechał się do ich wspólnych zdjęć. Martwił się chyba najbardziej z nich wszystkich, ale nic nie mógł poradzić. Był bezsilny i nie miał siły nawet wstać z łóżka, żeby zrobić cokolwiek. Żałował, że wtedy jej nie zatrzymał, że nie został z nią, że nie poszedł za nią. Że nic nie zrobił, jedynie stał i patrzył. Nawet słowem się nie odezwał. Nie rozumiał do dzisiaj swojego zachowania. Teraz ona może gdzieś umierać, albo już umarła. Przez swoje głupie zachowanie może już jej więcej nie zobaczyć, a tego sam nie zniesie. Nie wyobraża sobie świata bez niej. Jakoś zebrał się z łóżka i ogarnął, aby pojechać do rodziców Natalii, gdzie był Luiz i Oscar z Weroniką. Chciał jakoś pomóc, bo sądził, że to wszystko przez niego. 


    Wszyscy siedzieli w salonie, dojechała jeszcze Julia z rodzicami i Scolari. Wszyscy wspierali się nawzajem, w końcu każdy był bardzo zżyty z dziewczyną. Pan Artur odebrał telefon. Kiedy się rozłączył, wyraźnie odetchnął i szczerze uśmiechnął, przytulając żonę. Minęło dziesięć minut, zanim wyszedł z euforii i mógł powiedzieć o co chodzi.
- Natalia jest w szpitalu, tutaj w Rio.- powiedział, ocierając żonie łzy z twarzy. Ta wtuliła się w niego i jeszcze bardziej zaczęła płakać ze wzruszenia. Weronika spojrzała na Oscar'a i przytuliła się do niego. Ona również chodziła zdenerwowana, a w jej stanie nie mogła do tego dopuszczać. 
    Neymar wyszedł gwałtownie z domu i poszedł do samochodu, chciał jak najszybciej się przy niej znaleźć. Być ze swoją księżniczką. Być przy niej, przytulić ją i powiedzieć że wszystko będzie dobrze. 
    Ale nie skręcił do szpitala. Musiał coś zrobić. Kręcił się w kołko starając coś wymyślić. 

     Rodzice byli już w szpitalu i siedzieli w lekarskim gabinecie. 
- Doktorze, co jej się właściwie stało? I dlaczego nie zostaliśmy od razu zawiadomieni że do was trafiła?- denerwowała się matka dziewczyny. Przez dwa dni przeżywała istne piekło, nie wiedząc gdzie podziewa się jej jedyne dziecko. 
- Proszę państwa, walczyliśmy o życie państwa córki. Nie chcieliśmy zawracać sobie głowy dotarciem do państwa. To cud, że ona przeżyła. Trzeba dziękować Bogu. Nie nam, Bogu. 
- Co się stało? - tym razem zapytał ojciec, patrząc prosto w okno. 
- Pańska córka została brutalnie zgwałcona. Doznała licznych obrażeń. Ma złamane dwa żebra, skręconą kostkę, wiele zadrapań i siniaków, na nogach, brzuchu, plecach biodrach. Wszędzie.
- Ale to nie są z tego co mi wiadomo dolegliwości, przez które mogła stracić życie.
- Tak, ale była podduszana. Nie wiemy dlaczego, ale ma bardzo, ale to na prawdę bardzo słaby organizm, który jakby się sam wcześniej poddał i nie chciał walczyć. Nie miała siły. Traciła przytomność, nie potrafi jeszcze samodzielnie oddychać. Doznała również wstrząsu mózgu. To wielki cud, że przeżyła. Widziałem również jej blizny i podejrzewam, że wiedzą państwo o nich- oni jedynie pokiwali głowami- córka jest leczona psychiatrycznie?
- Chodzi do psychiatry, jest coraz lepiej.
- Ma świeże rany na nadgarstkach, głębokie. Do tego też na biodrach, która mają może tydzień, jak nie mniej. Coś dzieje się w życiu państwa córki?- lekarz chciał pomóc tej rodzinie. Zależało mu na zdrowiu dziewczyny, skoro wszyscy toczyli o nią wielką walkę.
- Jest zamknięta w sobie, nic nie mówi. Jej przyjaciółka Weronika pewnie wie co się dzieje, ale Natalia nie lubi z nami rozmawiać. Rozmawia z psychiatrą w Polsce i z Weroniką, tyle. 
- Rozumiem, mogę państwu powiedzieć, że teraz przyda jej się wsparcia i opieka, bo po tym co przeżyła... Martwię się szczerze. I życzę, aby państwu udało się doprowadzić córkę do stanu, gdzie nie będzie musiała radzić sobie za pomocą żyletek.- uśmiechnął się i uścisnął ich dłonie.- Jutro powiem państwu, jak przebiega leczenie, a teraz proszę iść do córki.
- Dziękujemy, to wiele dla nas znaczy.
   Udali się prosto do sali, gdzie leżała ich jedyna córeczka. Tak bardzo ją kochali i chcieli być przy niej, pomagać jej. Leżała nieprzytomna. Była bledsza niż zwykle. Miała odbite palce jako siniaki na szyi, liczne siniaki na dekolcie i rękach. Twarz miała spokojną, jakby śniło jej się coś cudownego. Wyglądała jak anioł. Urok psuła aparatura do której była podłączona i maska, przez którą oddychała. 

Minął dzień...
     Piłkarz siedział na korytarzu z pierścionkiem w ręku. Nie był zaręczynowy, ale był znakiem jego miłości do niej. Delikatny srebrny pierścionek z niebieskim brylantem. W końcu odważył się wejść do środka. Poczuł nienawiść do ludzi którzy jej to zrobili i za wszelką cenę chciał żeby zapłacili za to co zrobili. Usiadł obok niej i dotknął palcem jej policzek. 
- Jak ja Cię kocham...-szepnął i złapał delikatnie jej dłoń. Cały czas bawił się jej zimnymi palcami. Odważył się w końcu wsunąć na jednego pierścionek.- Śpij dobrze księżniczko, będę jutro.- pocałował ją w czoło i wyszedł.

No i mamy spóźnioną czwórkę:)) Mam nadzieję, że się podoba. Piąty będzie w piątek. Dobranoc mordeczki! 

wtorek, 24 czerwca 2014

UWAGA

Tak, zapomniałam hasła na tamtego blogg'a. Brawo Natalia:) Tutaj będę kontynuować opowiadanie, więc nie wchodźcie już na tamten adres. Nie mogę przenieść rozdziałów bo mi się nie chcę, jestem wielkim leniem, więc jeśli ktoś nie czytał rozdziałów 1-3 to tutaj macie linka, gdzie możecie to zrobić. Z fartem mordeczki!